poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Pozytywne drobiazgi

Wyłapywanie pozytywnych drobiazgów w otoczeniu wcale nie jest łatwe. Ale jak już się tego nauczymy, to od razu życie robi się przyjemniejsze. Mogę wsłuchać się w dźwięk wiertarki albo w śpiew ptaków. Mogę wyszukiwać twarze ludzi poważnych albo uśmiechniętych. Idąc na spacer mogę wypatrywać psich kup na trawniku albo kwitnących tulipanów ukrytych wśród bloków (no dobra... psie kupy ciężko pominąć - potem trzeba buty czyścić). W Internecie szukam treści pozytywnych i wczytuję się w optymistyczne blogi.
Można powiedzieć, że kreuję wokół siebie jakiś nierealny, pozytywny świat. Ale to nie o to chodzi. Bo wiertarka nadal hałasuje, poważni ludzie nie znikają, psie kupy brudzą buty, a większość informacji na portalach internetowych jest smutna. Ale w tym całym ponurym otoczeniu próbuję się skupić na tym, co pozytywne - żeby w ten sposób naładować swoje siły i zmieniać swoje pięć centymetrów kwadratowych na lepsze. Nie zmienimy całego świata, ale możemy wpływać na siebie i swoje najbliższe otoczenie.

piątek, 24 kwietnia 2015

odpowiednia perspektywa

Nie wiem, jaka jest najbardziej odpowiednia perspektywa dla naszego życia. Czy powinniśmy myśleć o dzisiaj, o jutrze, a może jacy będziemy za pięć lat? Warto się troszczyć przyszłym tygodniem, czy od razu celować w wieczność?

Wczoraj uczyłam się dopasowywać perspektywę do chwili bieżącej. Mój brat jest na urlopie w górach, moja mama nad morzem. Jakoś tak trochę pozazdrościłam im tych wakacyjnych wyjazdów. Idąc ścieżką przez osiedlowy park spróbowałam się skupić tylko na tym, co jest tuż dookoła mnie. Wydeptana droga, trawa i kilka drzew. Słychać ptaki, świeci słońce, czuć zapach siana i owocowych drzewek. A gdyby tak zapomnieć, że 50 metrów dalej są bloki, tuż obok ulica? Czy można sobie wyobrazić, że idzie się górską ścieżką?

Szczęście nie będzie na nas czekać gdzieś w dalekiej przyszłości. Jeśli nie nauczymy się radości w naszych codziennych chwilach, to nawet jeśli cały świat będzie nam sprzyjał, znajdziemy przeszkadzające nam bloki, hałaśliwe ulice albo kamienie w butach.

czwartek, 23 kwietnia 2015

ze swoją tarczą

Wzięłam dzisiaj rano na chwilę do ręki tablet i przeczytałam jeden felieton Reginy Brett. Czytałam już wcześniej trochę jej felietonów i niektóre do mnie trafiają bardziej, inne mniej. A ten dzisiaj trafił bardzo.
Regina opisuje pracę ratownika medycznego. Po przyjeździe do wypadku musi on szybko ocenić, w jakiej kolejności należy udzielić pomocy poszkodowanym. Tą samą zasadą można się kierować też w życiu. Nie da się pomóc każdemu, zrealizować wszystkich swoich marzeń i pragnień, znaleźć czasu dla wszystkich i na wszystko. W chwilach chaosu warto zastanowić się, co jest najważniejsze i najpilniejsze i zająć się właśnie tym - inne sprawy zostawiając na czas spokojniejszy albo pogodzić się z tym, że nigdy się nimi nie zajmiemy.
Przeczytałam i zaraz sięgnęłam po kartkę papieru. W samym centrum Bóg - to On ma być dla mnie najważniejszy. Drugi krąg to mąż, dzieci i ja (tak, moje potrzeby też są ważne, jeśli będę zgorzkniała i nieszczęśliwa, to nikt nie będzie się czuł dobrze w moim towarzystwie). Potem rodzice, rodzeństwo. I tak stworzyłam kolejne kręgi na mojej tarczy. Jak tylko będę mieć sto tysięcy rzeczy do zrobienia, to będę mogła spojrzeć i zadecydować, czy ważniejszy jest spacer z dzieckiem czy pomoc w złożeniu PIT dla znajomej znajomego...

środa, 22 kwietnia 2015

Kto się lubi?

Lubicie siebie?
A dbacie o siebie?
Kiedyś myślałam, że zalecenie, aby traktować bliźniego swego jak siebie samego oznacza, że mamy traktować go jak najlepiej. Czyli cały świat na pierwszym miejscu, a ja mogę sobie gdzieś tam na szarym końcu wegetować jakoś.
Teraz dorastam do myśli, żeby potraktować siebie samego jak bliźniego swego. Czyli zatroszczyć się nie tylko o innych, ale również o siebie. Zaplanować tak dzień, żeby mieć czas na swoje obowiązki, ale również na swoją przyjemność.
Dlaczego o tym piszę? Ostatnio znowu naszła mnie fala gorszego humoru. Czas spędzony z dziećmi przestał mnie cieszyć, domowe obowiązki przytłaczają swoją powtarzalnością. Do tego wystarczy dołączyć wieczne niewyspanie i wyrzuty sumienia z powodu każdej chwili odpoczynku. Bywa kiepsko. W związku z powyższym szukam nowych rozwiązań. Planuję uprościć posiłki, prace domowe (może się uda trochę dzieci zaangażować - w końcu są coraz większe, coraz więcej potrafią, a pomoc w domu traktują jak świetną zabawę). Planuję jakoś znaleźć czas na hobby (najlepiej znaleźć też fajne hobby), po raz kolejny spróbować spotykać się częściej ze znajomymi (wiosna idzie, może dzieci przestaną wreszcie chorować)... Mam nadzieję, że plany uda się zrealizować :)

środa, 15 kwietnia 2015

o czym lubicie czytać?

Co najbardziej lubicie czytać? Książki, blogi, czasopisma? Fikcyjne opowiadania czy poradniki? Coś optymistycznego czy strasznego? Lektura lekka czy wymagająca przemyśleń?

Kiedyś czytałam bardzo dużo książek młodzieżowych, obyczajowych. Miałam czas na kryminały i sensację. Potem fantastyka przeróżnych autorów. Teraz czytuję głównie blogi oraz poradniki. Jak przesiedzę pół dnia nad książką taką tylko dla przyjemności, to zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Widzę, ile innych, bardziej przydatnych i pożytecznych rzeczy bym mogła zrobić w tym czasie. Oj, to ten mój brak umiejętności odpoczywania... I wielokrotnie się zastanawiam, czy to bardziej wada czy bardziej zaleta. Jak myślicie?

A gdybyście się zastanawiali, co poczytać, to ja ostatnio z przyjemnością zerkam na bloga Szymona Hołowni. Polecam też bloga mojej koleżanki Alicji, która opisuje swoje przygotowania do ślubu i wesela - nietypowe o tyle, że prowadzone w dużej mierze zdalnie (może jak będzie mieć więcej czytelników, to bardziej się zmobilizuje do regularnego pisania). Blog Alicji szczególnie może przydać się tym, którzy chcą podszlifować sobie język angielski - jest prowadzony zarówno po polsku jak i po angielsku. No i oczywiście zapraszam do poczytania o średniej arytmetycznej, średniej trymowanej, medianie i modzie. To pierwsze wpisy na blogu o statystyce, a już wkrótce będą pojawiać się następne.

Jeśli czytujecie coś ciekawego, czym chcielibyście się podzielić, to zapraszam do dyskusji w komentarzach. Wielu moich komentujących prowadzi własne, bardzo interesujące blogi - warto zerkać. A jeśli ktoś szuka zestawienia blogów powiązanych z minimalizmem i upraszczaniem życia, to spójcie na "podcytatem".

Miłej lektury!

wtorek, 7 kwietnia 2015

przedświąteczno-świąteczny odpoczynek

Tym razem udało się uciec od obowiązków i czas Wielkanocny spędziłam odpoczywając na różne sposoby. W Wielki Czwartek wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy na rodzinne rekolekcje. A zamiast wrócić w niedzielę do domu - pojechaliśmy prosto do rodziców na rodzinną imprezę. Efekt jest wspaniały - odpoczęłam, spedziłam czas z rodziną bliższą i dalszą, miałam czas na różne przemyślenia, modlitwy i skupienie na rzeczach ważnych. I zupełnie, ale to zupełnie nie przeszkadzały mi w tym wszystkim brudne okna ani kurz pod szafą. Teraz muszę zawalczyć trochę z bałaganem, ale czuję, że nie muszę się śpieszyć i prędzej czy później uporządkuję różne zaległości. A jak będzie potrzeba, to znowu ucieknę na parę dni...
A jak Wasze wrażenia po tych wspaniałych Świętach?