środa, 31 lipca 2019

maciejkowe rozważania

Zakwitły mi pierwsze maciejki, a to generalnie oznacza, że mogłabym spędzić wieczory z twarzą w doniczce. Kocham zapach maciejek. Czasem tylko mnie denerwuje ich złośliwość, że pachną tylko wieczorem. Ale może to dlatego, żeby mnie uczyć cierpliwości.

Zastanawiałam się, czy w tym roku w ogóle zakwitną. Bo blok w remoncie, balkon nieustannie w kurzu i styropianie. Nasz tygodniowy wyjazd również zaszkodził roślinkom balkonowym. Ale jednak przetrwały. Już wiele razy ostatnio myślałam, że jednak rośliny to są twardziele. Zawsze mi o tym przypominają wszystkie zielone listki wystające spomiędzy wszelkich szczelin w asfalcie...

Za to mi remont bloku przeszkadza. Ostatnio co drugi rok mamy remonty i ciężko się do tego przyzwyczaić. Jakoś trudno cieszyć się z pięknych okoliczności przyrody, kiedy na pierwszy plan rzucają się rusztowania. Niech to już się skończy. Chcę znów usiąść na balkonie i patrzeć na zielone drzewa, trawę, a nawet na bloki w oddali... Chcę wieczorami w spokoju wdychać zapach maciejki...

piątek, 26 lipca 2019

pojawiam się i znikam

Taki urok tego bloga, że mogę czasem zniknąć na trochę i nie złości się na mnie żadna agencja, żaden klient. Nikomu się nie zobowiązałam, że będę pisać regularnie, nikt mnie nie pilnuje. Ma to swoje zalety, ale również swoje wady. Niedawno spojrzałam na historię mojego pisania i stwierdziłam, ze zniknęłam prawie na rok, a przecież zupełnie tego nie planowałam. Nie planowałam też wracać do pisania, ale tak jakoś ciepło mi się zrobiło, jak spojrzałam na niektóre moje zapiski sprzed miesięcy albo i sprzed lat. Nawet przegapiłam swój przystanek tramwajowy i wylądowałam w pracy 15 minut później. Tak więc nic nie obiecuję, ale... jest nadzieja, że znów od czasu do czasu mnie przeczytacie.

A na powitanie króciutki tekst, który napisałam z myślą o tym blogu jakiś czas temu.

23 maja 2019, 21:11
Latanie samolotem zawsze powoduje, że zaczynam myśleć o ulotności życia. Ono tak sobie jakoś na co dzień płynie. A potem wsiadam w samolot i czuję, że jestem w innym kontekście. Zależna od maszyny. A potem świat z zupełnie innej perspektywy. Pisząc te słowa patrzę przez okno na góry. Uwielbiam góry. Z okna samolotu wyglądają zupełnie inaczej niż te same widziane z ziemi. Pokryte śniegiem miejsca, gdzie nikt nigdy nie postawił swojej stopy. Zmiana kontekstu. Zmiana punktu widzenia. Czasem wymuszają uważność, na którą zwykle brakuje mi czasu...