środa, 8 marca 2017

Dlaczego olx?

Po kilku miesiącach przerwy, robię kolejne podejście do odgracenia mieszkania. Po raz kolejny przedmioty tak mnie przytłoczyły, że postanowiłam wytoczyć im walkę, mając nadzieję, że tym razem uda się lepiej niż ostatnio. A skoro pozbywam się przedmiotów, to trzeba coś zrobić z nimi dalej. Oczywiście, najprostszym rozwiązaniem jest kosz na śmieci. Wyrzucam, wynoszę, koniec problemu. Ale ja tak nie umiem. Męczy mnie to okropne poczucie odpowiedzialności - że skoro już coś kiedyś wpuściłam do swojego mieszkania i życia (nawet jeśli wbrew mojej woli), to nie mogę tego tak po prostu wyrzucić. Może komuś się przyda. Może ktoś skorzysta. Dzielnie więc tworzę nowe ogłoszenia na olx. Umawiam się, czekam, frustruję, kiedy ktoś nie przychodzi. A równocześnie straszliwie się cieszę, kiedy ktoś odbiera to, co u mnie tylko niepotrzebnie zajmowało kawałek przestrzeni. I moja radość rośnie, kiedy tych rzeczy znika coraz więcej. I choć zarabiać na olx nie umiem, to i tak mam satysfakcję. Magiczne dwa słowa "za darmo" powodują, że ogłoszenia czyta dużo więcej osób, a nadmiar przedmiotów znika z mieszkania.

Kochani, a może Wy też macie coś takiego, co właśnie Wam przeszkadza? Może czegoś nie potrzebujecie? Nie wyrzucajcie od razu na śmietnik. Spróbujcie olx i zaznaczając "za darmo" czekajcie na odzew. Proponuję jak najszybciej - bo jeśli odłożycie temat "na przyszły tydzień", to najprawdopodobniej nie wrócicie do niego miesiącami...

8 komentarzy:

  1. Ja mam umowę z sąsiadami. Wystawiam na klatkę to co mi już niepotrzebne ale jeszcze w dobrym stanie wraz z kartką: proszę się częstować. Po dwóch, trzech dniach to co pozostało wyrzucam z czystym sumieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny układ. Zazdroszczę! Ja od tygodnia walczę z olx. Cały czas na telefonie, umawianie się z kolejnymi osobami. Ciężko... Ale są postępy i to mnie pociesza :)

      Usuń
  2. Też uwielbiam olx-a, ale zdecydowanie łatwiej to by szło gdybym mieszkała w jakimś większym mieście. Jak dotąd tylko raz udało mi się czegoś pozbyć bez wizyty na poczcie czy przy paczkomacie. Zawłaszcza poczta zajmuje mi mnóstwo czasu więc wystawiam przedmioty choćby za kilka złotych, opcja za darmo wywołuje falę pytań o wysyłkę, mimo zaznaczenia, że tylko odbiór osobisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takiej sytuacji zdecydowanie rozumiem niechęć do olx. Mnie też męczy umawianie się, ktoś nie przychodzi i na nowo cały proces. Już jestem zmęczona, jeszcze góra rzeczy czeka na fotki i wystawienie. A z pewnością mam łatwiej, bo to duże miasto :)
      Może u Ciebie zadziałałby sposób sąsiedzki z poprzedniego komentarza?

      Usuń
    2. Pomysł fajny i pochwalam całym sercem, ale przyznam bez bicia, że nie mam odwagi. Moja teściowa ma bardzo udany sąsiedzki zestaw w bloku i myślę, że w takich miejscach się to super sprawdzi. U mnie w bloku spora rotacja mieszkańców, a ja sama wiem od pierwszego swojego dnia tutaj, że to nie moje miejsce i kiedyś je opuszczę. Przez to ciężko mi się zaangażować, zwłaszcza, że tu relacje i życie sąsiedzkie trzeba by rozkręcać od zera.

      Usuń
    3. U mnie też by raczej nie zadziałało. Mimo że sąsiedzi w większości bardzo sympatyczni.

      Usuń
  3. Mi przeszkadza połowa domu, ale jakoś nie potrafię znaleźć czasu na odgracenie mieszkania :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale. Mi oprócz czasu zawsze jeszcze brakowało tej determinacji, żeby jakieś wolne 10 minut przeznaczyć właśnie na odgracanie. Teraz już wiem, że jak mam mniej. Pewnie dzięki temu łatwiej znaleźć w sobie to trochę sił na sprzątanie i przygotowanie rzeczy do wydania.

      Usuń