środa, 31 lipca 2019

maciejkowe rozważania

Zakwitły mi pierwsze maciejki, a to generalnie oznacza, że mogłabym spędzić wieczory z twarzą w doniczce. Kocham zapach maciejek. Czasem tylko mnie denerwuje ich złośliwość, że pachną tylko wieczorem. Ale może to dlatego, żeby mnie uczyć cierpliwości.

Zastanawiałam się, czy w tym roku w ogóle zakwitną. Bo blok w remoncie, balkon nieustannie w kurzu i styropianie. Nasz tygodniowy wyjazd również zaszkodził roślinkom balkonowym. Ale jednak przetrwały. Już wiele razy ostatnio myślałam, że jednak rośliny to są twardziele. Zawsze mi o tym przypominają wszystkie zielone listki wystające spomiędzy wszelkich szczelin w asfalcie...

Za to mi remont bloku przeszkadza. Ostatnio co drugi rok mamy remonty i ciężko się do tego przyzwyczaić. Jakoś trudno cieszyć się z pięknych okoliczności przyrody, kiedy na pierwszy plan rzucają się rusztowania. Niech to już się skończy. Chcę znów usiąść na balkonie i patrzeć na zielone drzewa, trawę, a nawet na bloki w oddali... Chcę wieczorami w spokoju wdychać zapach maciejki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz