środa, 18 listopada 2015

Kijem go czy marchewką?

Zmotywowanie siebie do działania to dopiero pierwszy krok. Czasem trzeba też zmobilizować innych, na przykład dziecko, męża, pracownika. Sposobów jest wiele. Nie będę tu żadnych nowatorskich metod wymyślać, bo specjalistką nie jestem i w porównaniu ze znawcami tematu nie mam nic do powiedzenia.
Chciałam tylko napisać, że ostatnio próbuję sposobów marchewkowych. Czyli powrót do mojego "dziękuję" i zauważanie każdych drobnych pozytywów u innych. Skupianie się na tym całkowicie. Nie narzekanie, że mąż nie posprzątał, nie ugotował, nie zrobił zakupów. Podziękowanie za to, że zrobił jakiś mały drobiazg. Z własnego doświadczenia (z dzieciństwa) pamiętam, że najmniejsza pochwała działała sto razy lepiej niż długie wykłady motywacyjne, liczne polecenia, odwoływanie się do poczucia obowiązku. Tak się cieszyłam z tych kilku pozytywnych słów, że zaraz chciałam zasłużyć na kolejne. A jeśli czułam, że są na wyrost powiedziane, to starałam się dobić do ideału.
Ciekawe, czy uda mi się w ten sposób lepiej dzieci motywować. Póki nie sprawdzę, nie dowiem się. A czy wytrwam? Skoro dałam radę przez 30 dni nie jeść słodkiego, to na pewno poradzę sobie z kolejnymi wyzwaniami :D

4 komentarze:

  1. Kurczę, coraz bardziej ambitne te cele u Ciebie :) powodzenia życzę i myślę ze jest w tym wiele racji, ja dziś właśnie po pracy, troszkę zmęczona i zła, bombardowalam męża ze tego nie zrobił ze siedział, <---- a tu taki teka te chyba też podejmę to wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potraktuję to jako komplement :)
      Sama już kiedyś próbowałam tej metody, ale jakoś szybko zapomniałam, że miałam dziękować i na tym się skupić.
      Dojrzałam chyba do myśli, że jedno wyzwanie w danym momencie musi mi wystarczyć. Jak sobie za dużo narzucam, to zaraz jakoś zapominam, odkładam na później.

      Usuń
  2. I znowu przypominasz Tino proste i oczywiste prawdy. Więc dlaczego wiedząc, ich nie stosujemy? Widzieć dobro i za nie dziękować to powiększać to dobro. Nie zwracać uwagi na drobne przewinienia to umniejszać ich znaczenie. Chociaż i tu jest niebezpieczeństwo. Tak czy siak czekam na wyniki 30 dniowego eksperymentu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już będzie dużo trudniejsze niż niejedzenie słodyczy. Ale próbuję. Sama jestem ciekawa, czy zmieni to mnie albo otoczenie.

      Usuń