Takich kilka optymistyczno-pozytywnych myśli:
* * *
Zagniotłam przed chwilą ciasto na pierniczki. Co prawda to trochę późno na słynne Aganioki, ale mam nadzieję, że się udadzą.
* * *
Kładę się spać i słyszę od męża: "Wiesz co. Widać ostatnio, że próbujesz coś zrobić. I coraz bardziej widać efekty. Nie jest to takie jednorazowe działanie. Spróbuję też się włączyć." Wow! Ale super się poczułam!
* * *
Zaczął się grudzień. Mam kupione jakieś 90% prezentów. Mogę w spokoju szykować się do Świąt bez zamartwiania się zakupami.
* * *
Mały prywatny cud. Przez ponad trzy tygodnie niemal dzień w dzień próbowałam się umówić na wizytę do lekarza. Za każdym razem albo zajęte albo nikt nie odbiera telefonu. Miałam już zrezygnować, ale pomyślałam: "Panie Boże, próbuję ostatni raz. Zrób coś z tym". Telefon odebrany po trzecim sygnale. Wizyta co prawda dopiero w maju, ale na NFZ.
* * *
Ciągle chce mi się działać i iść do przodu! W tym roku nie zapadam w sen zimowy!
Super! Pozytywy nakręcają do dalszego działania.
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie jeszcze ich więcej :)
Dziękuję bardzo i nazwajem. Najważniejsze to zauważyć te pozytywy, potem jest już z górki...
UsuńCieszę się, że dzieją się dobre rzeczy u Ciebie Tino! Z całą pewnością jest to wynik m.in. Twojego eksperymentu "dziękuję" i oczywiście opieki Najwyższego. To piękne, że mąż docenia Twoje starania i chce się aktywnie włączyć :)
OdpowiedzUsuńŻyczę jak najwięcej pięknych chwil w grudniu! :)
Dziękuję, Tomku. To jeden z najprzyjemniejszych listopado-grudni od lat. Może właśnie dlatego, że skupiam się na pozytywach. I czuję się naprawdę szczęśliwa. Czego, oczywiście, życzę też Tobie.
Usuń