środa, 3 czerwca 2015

pielgrzymki ciąg dalszy...

Jeszcze mnie kilka myśli odnośnie tej pielgrzymki przez życie naszło... Mocno powiązane z moim opty(mini)malizmem. Jeśli ktoś szedł na pielgrzymkę albo jeździł z plecakiem na wędrowne obozy to wie, że trzeba umieć bardzo dobrze oszacować, co będzie nam potrzebne. Jeśli do plecaka załadujemy za dużo rzeczy, to będzie nam ciążył i utrudniał wędrówkę. Jeśli o czymś zapomnimy, to również będziemy mieć problem - zabraknie jedzenia, picia, ochrony przed deszczem czy upałem. Mądrość pielgrzymkowa rośnie wraz z doświadczeniem. A jak to jest z tym naszym bagażem życiowym? Czy wraz z wiekiem, wraz z doświadczeniem, umiemy coraz lepiej oszacować, co jest niezbędne, a co tylko przytłacza?

4 komentarze:

  1. Mówiąc z perspektywy mojej zbliżającej się "czterdziestki" :-) mogę powiedzieć, że coraz lepiej umiem to oszacować. Chociaż... może to tylko złudzenie wynikające z tego, że zmieniaja się moje potrzeby? Czyli wychodzi jak zwykle - wiem że nic nie wiem :-) Ale podoba mi się Twoje pytanie - zmuszasz do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam za sobą kilka wizji zarówno swojego życia jak i swojego mieszkania. Każda zupełnie inna. I zawsze myślałam, że aktualna jest najlepsza ;)
      Oczywiście, teraz też uważam, że moje pomysły są najlepsiejsze z najlepsiejszych.

      Usuń
  2. Ja nie za bardzo umiem, ale się tego uczę. Warto czyścić na bieżąco bagaż, który mamy w głowie - uprzedzenia, nieufność (bo kiedyś się sparzyliśmy), brak wiary w to, że się uda (skoro wcześniej się nie udało). Czyszczenie bagażu to bardzo przydatna umiejętność. Dzięki za przypomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz jakiś sposób na czyszczenie głowy? Mojej bardzo by się to przydało...

      Usuń