środa, 27 sierpnia 2014

wchodzę w to

Przeczytałam ostatnio bardzo fajną myśl. Kiedy następnym razem, ktoś ci zaproponuje coś ciekawego, to zamiast wyszukiwać wymówek i powtarzać: "to nie dla mnie", "innym razem", "jestem zmęczona", "ja się do tego nie nadaję" trzeba uśmiechnąć się i powiedzieć "wchodzę w to".

Kilka dni temu dwie babcie podjęły się wspólnego zajęcia wnukami, żebyśmy z mężem mogli sobie gdzieś razem wyjść wieczorem. Okazja rzadka. Tylko wszystko tak nagle, że na wolny wieczór nie mieliśmy żadnego pomysłu. Najbardziej kusiło zamknąć drzwi do sypialni i wreszcie się wyspać. Można było poszukać czegoś w kinie, ale jakoś ostatnio nie mamy szczęścia do filmów. Mogliśmy też tradycyjnie pojechać na stary rynek, zjeść porcję lodów, pogadać chwilę i wrócić do domu. Albo jeszcze jedna możliwość: wsiąść na rower i pojechać do aquaparku...

Ponieważ moje postanowienie nie pozwoliło na opcje: jestem zmęczona i nie chce mi się, to wygrała wycieczka rowerowa. Wrażenia doskonałe. Zwłaszcza, jak przełamałam własne opory i zjechałam zjeżdżalnią pontonową (a potem drugi raz i jeszcze kolejny). Mnóstwo pozytywnej energii!

Warto było powiedzieć "wchodzę w to". Mam nadzieję, że następnym razem też się nie zawaham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz