wtorek, 7 kwietnia 2015

przedświąteczno-świąteczny odpoczynek

Tym razem udało się uciec od obowiązków i czas Wielkanocny spędziłam odpoczywając na różne sposoby. W Wielki Czwartek wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy na rodzinne rekolekcje. A zamiast wrócić w niedzielę do domu - pojechaliśmy prosto do rodziców na rodzinną imprezę. Efekt jest wspaniały - odpoczęłam, spedziłam czas z rodziną bliższą i dalszą, miałam czas na różne przemyślenia, modlitwy i skupienie na rzeczach ważnych. I zupełnie, ale to zupełnie nie przeszkadzały mi w tym wszystkim brudne okna ani kurz pod szafą. Teraz muszę zawalczyć trochę z bałaganem, ale czuję, że nie muszę się śpieszyć i prędzej czy później uporządkuję różne zaległości. A jak będzie potrzeba, to znowu ucieknę na parę dni...
A jak Wasze wrażenia po tych wspaniałych Świętach?

8 komentarzy:

  1. No to zazdroszczę niezawistnie, bo ja jednak, między liturgiami, zapełniałam gary, blaszki, patelnie. Ale z radością. Alleluja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że z radością, a nie dlatego że koniecznie trzeba.
      Obowiązki można czasem zostawić na chwilę i odpocząć od nich, ale prędzej czy później trzeba wrócić i zająć się tym, co musi być zrobione.
      A radość świąteczna niech trwa jak najdłużej! Alleluja!

      Usuń
  2. Czasami w tych garach można się zatracić i zapomnieć, co jest istotne w obchodzeniu Świąt.
    Może w końcu mi się uda dojść do prawdziwego stanu skupienia i zadumy, albo podobnie jak Ty wyjadę, by naprawdę celebrować święto, a nie pędzić i zatracać się w nieistotnych pierdołach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjazd to świetna sprawa. Moim zdaniem w domu nie da się uciec od licznych obowiązków. Na wyjeździe miałam czas tylko dla męża, dzieci, siebie i Boga.

      Usuń
    2. Pięknie :) Trzeba będzie tak zrobić. Tylko jak przekonać Przyszłego do takiego wyjazdu? On w Święta musi widzieć się ze swoja rodziną. Inaczej sobie nie wyobraża ich obchodzenia.

      Usuń
    3. Akurat tam gdzie byliśmy, wszystko kończyło się w niedzielny poranek więc spokojnie był czas, żeby w porze obiadowej pojawić się u moich rodziców. Zawsze da się znaleźć jakieś rozwiązanie ;)

      Usuń
  3. ja po przedświątecznych wypadkach wrzuciłam na luz. prawdziwy luz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak się z tym czujesz?
      Ja chyba nie umiem tak zupełnie na luzie funkcjonować ;)

      Usuń