środa, 14 października 2015

dobre uczynki

Samo sformułowanie "dobre uczynki" kojarzy mi się z dzieciństwem, lekcjami religii, kazaniami dla dzieci w kościele. Zawsze uczono mnie, że trzeba spełniać dobre uczynki, żeby być lepszym człowiekiem. Z czasem to sformułowanie zaczęło drażnić i denerwować. Powtarzanie ciągle tego samego: posprzątaj pokój, podlej kwiatki, wytrzyj kurze, zmyj naczynia - a wszystko to w ramach "dobrych uczynków"...
Ostatnio w poszukiwaniu szczęścia trochę czytałam, trochę słuchałam o różnych badaniach ludzi szczęśliwych. I w angielskich publikacjach wielokrotnie przeczytałam, że aby być szczęśliwym warto zrobić coś dla innych. Takie "acts of kindness", które na polski najlepiej mi się właśnie przetłumaczyły jako "dobre uczynki". Teorie są różne. Jedni mówią, że codziennie coś dobrego i humor będzie lepszy. Inni piszą, że raz na tydzień, za to hurtowo, najlepiej pięć dobrych uczynków od razu...
Może coś w tym jest?

8 komentarzy:

  1. A dobry uczynek dla samego siebie też by się liczył? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tu wchodzimy w jakieś głębsze rozważania. Bo codzienne życie pewnie pełne jest nieuświadomionych dobrych czynów. Nie analizuję w tej kategorii obiadu zrobionego dla męża, poskładanych skarpetek, przeczytanych dzieciom bajek. To jest codzienność. Po prostu dobre życie dla innych. Podobnie jak kiedyś byłam wolontariuszką - nie robiłam tego żeby być szczęśliwą. W sumie nie umiem powiedzieć, dlaczego to robiłam. Bo chciałam i tyle. Ale tak sobie myślę, że czasem warto znaleźć motywację na coś ekstra. I chyba dla każdego coś innego będzie ekstra dodatkowym dobrym uczynkiem... To takie podejście od drugiej strony. Chcę być szczęśliwa więc będę dobra. Pewnie lepiej by było: jestem dobra więc będę szczęśliwa... Sama nie wiem ;)

      Usuń
  2. oj jest, zdecydowanie. mi zawsze tak jakoś lżej samej ze sobą, kiedy coś dla kogoś zrobię. Z resztą.. to już chyba mój sposób na życie - działania społeczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też tak miałam. Teraz brak czasu... Albo tylko wymówka o braku czasu...

      Usuń
  3. Przede wszystkim trzeba być dobrym dla siebie a wtedy naturalnie jest się dobrym dla innych:) jeśli sami jesteśmy szczęśliwi potrafimy dać szczęście innym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jakby odwrotnie... Nie jesteśmy szczęśliwi bo jesteśmy dobrzy, ale jesteśmy dobrzy, bo jesteśmy szczęśliwi?

      Usuń
  4. Myślę ze dobre uczynki naprawdę potrafią uszczesliwic- jeżeli robimy je Z dobrymi intencjami a nie na odczep się trzeba to czuć i tego potrzebować. Ja z natury zaniedbuje siebie na poczet innych ludzi... wydaje mi się ze to co robię jest dobre, Ale czy to zasługuje na miano dobrych uczynków? W każdym razie mnie to uszczesliwia. (np. Zadowolona koleżanka bo mogła umyć okna gdy ja poszlam na spacer z jej dzieckiem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... Mam nieumyte okna i dwójkę dzieci ;)
      A tak serio. Jak najbardziej się zgadzam. Jeśli robi się coś na siłę i bez przekonania, to trudno być szczęśliwym. Ale może, jeśli nie ma się dobrych nawyków, to warto je sobie trochę tak na siłę wypracować?
      Ja w większości przypadków też czułam się dobrze, kiedy robiłam coś dla innych. Jak robię coś tylko dla siebie, zaniedbując otoczenie, to potem mnie męczą wyrzuty sumienia...

      Usuń