poniedziałek, 13 października 2014

choróbki

Dzieci wciąż chorują. Wczoraj pół dnia na izbie przyjęć w szpitalu. Na szczęście nic groźnego, wróciliśmy do domu z listą leków i zaleceniem kontroli w poradni rodzinnej. Ale dużo stresu, nerwów, zmęczenia. Szpitale dziecięce są straszne. Szpitale ogólnie są straszne. Nie lubię tego czekania. Dlaczego jest tylko jeden lekarz, do którego czeka sie w kolejce przez parę godzin? Ile nowych chorób można nałapać...

***

Stosy leków. Z pudełka zaczęły wychodzić na półkę. Leżące obok obrusy musiały wyemigrować. Ręczniki z sąsiedniej półki też są zagrożone. Najczęściej używane leki zamieszkały na blacie kuchennym. Bardziej "niebezpieczne" na wyższej półce, gdzie walczą o swoje miejsce ze szklankami.
Przytłoczona lekami, wytoczyłam im wojnę. Wszystkie przeterminowane czekają na wizytę w aptece, gdzie zamieszkają w koszu na odpady medyczne. Rzadko używane trafiły do kartonu i wylądowały wysoko w szafie, pod ręką została tylko lista z terminami przydatności. Aktualnie używane nadal siedzą w kuchni, ale ich przestrzeń została ograniczona. Pozostałe dały się zmieścić na jednej półce. Trzeba tylko pilnować, żeby znowu nie zaczęły się mnożyć i rozrastać.

Odrobina porządku, a humor miałam lepszy przez trzy dni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz