czwartek, 22 października 2015

dobrowolne ograniczenia... czy to ma sens?

Przyznam się Wam do czegoś. Jestem uzależniona. Co prawda nigdy nie paliłam papierosów (nawet nie spróbowałam), a alkohol piję tylko od czasu do czasu (nie było problemu, jak ciąże wymuszały ponad roczną abstynencję). Ale czekolada... mmmmm... uwielbiam... żyć bez niej nie mogę... Kiedy uświadomiłam sobie moje uzależnienie, postanowiłam choć trochę ograniczyć spożycie i z zadowoleniem stwierdzam, że jest dużo lepiej. Jednak to było dla mnie wciąż mało...
Od tygodnia nie jem słodkiego. Plan jest taki, że wytrwam miesiąc. Pierwsze chwile były bardzo trudne. W sumie najtrudniejsze było postanowienie, że to zrobię. Potem kilka chwil kryzysowych, ale daję radę i nawet nie kuszą mnie czekoladki, które Młodszy dostał na urodziny (a leżą niemalże pod ręką cały czas).
Można zapytać, po co takie ograniczenie. Przecież chudnąć nie muszę. Czekolada to takie nieszkodliwe uzależnienie... Ale nie w tym rzecz. Chcę wiedzieć, że potrafię. Że mam silną wolę. Że jeśli postanowię sobie, że czegoś nie zrobię, to dam radę.
Żyjemy sobie wygodnie. Jak te przysłowiowe pączki w maśle. A ja nie do końca tego chcę. Chcę od czasu do czasu poczuć, że mogę coś zmienić. W sobie i w świecie dookoła. Takie małe słodkie wyzwanie to równocześnie dla mnie duży sprawdzian. Na ile potrafię się trzymać moich postanowień. Na ile ulegam wpływom. I na ile decyduję sama o sobie, a na ile decydują moje zachcianki...

5 komentarzy:

  1. No no no :) powiem ze takie uzależnienie to żaden problem :) ja chyba jestem uzależniona od fb i portali społecznościowych... muszę i ja dac sobie takie postanowienie ale to jeszcze nie czas muszę do tego dojrzeć :) tak ze, trzymam kciuki i obyś dotrwala - (podobno początki najgorsze -a te już prawie za tobą ) Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się internetowym uzależnieniem przejmuję umiarkowanie. Podczas dwutygodniowych wakacji mając dostęp do internetu mniej więcej co drugi dzień po 10 minut, nie miałam żadnych problemów. Niczego mi nie brakowało. Wnioskuję więc, że nie jestem uzależniona, przynajmniej nie jakoś bardzo.
      A dojrzeć chyba trzeba do każdego postanowienia :)

      Usuń
  2. Powód dla którego to robisz jest wspaniały Tino :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! I tylko się pochwalę, że na razie wciąż daję radę :) A im dłużej daję radę, tym więcej mam sił, by powiedzieć "nie" na widok ciasteczek i innych słodkości.

      Usuń
  3. Gratuluje wytrwałości :) I jakoś duma mnie rozpiera :) Zuch dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń