czwartek, 8 sierpnia 2019

O sukcesie...

Mam wrażenie, że ostatnio ludzie są bardzo nastawieni na osiąganie sukcesu. Tony poradników, kursów, szkoleń. Co zrobić, żeby rozwijać się zawodowo, osobiście i jak piąć się wciąż w górę i w górę. Rośnie presja na zmiany w życiu, wychodzenie ze strefy komfortu.

A ja jestem tym zmęczona. Nie mam ochoty piąć się po szczeblach kariery. Nie mam sił na kolejny kurs. I nawet jeśli przeczytam następny poradnik, to znów nie wdrożę jego zaleceń.

Mam ochotę wieczorami wypić coś dobrego i obejrzeć odcinek ulubionego serialu.
Mam ochotę poczytać książkę.
Mam ochotę pójść na spacer bez żadnego celu.
Mam ochotę usiąść w kawiarni z koleżanką i pogadać o wszystkim i o niczym.
Mam ochotę położyć się na kocu w trawie i drzemać, kiedy tylko zrobi mi się sennie.
Mam ochotę siedzieć i słuchać śpiewu ptaków.

I jak z takim podejściem osiągać życiowe sukcesy?


8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pytanie, czy to dobrze, czy źle...

      Usuń
    2. Na pewno dobrze do czasu gdy jest tego za dużo. czytałem ostatnio w wyborczej że długośc życia, albo przewidywana długość życia się kurczy. Gdyby każdy chciał się rozwijać i przynajmniej 80% osób byłoby chudych to bez problemu bylibyśmy znacznie zdrowsi. Nauka, szkolenia są ważne ale wiesz co kiedys sie po prostu pracowało, potem spało i spowrotem/ Teraz mamy to chociaz czas nazwac i zareklamowac...

      Usuń
    3. Żyjemy w bardzo dobrych czasach. Mamy mnóstwo możliwości :)

      Usuń
  2. posłuchanie śpiewu ptaków nie jest sukcesem? zrobienie tego, na co ma się prawdziwą, nieudawaną chęć? jeśli się uda, to na pewno poczujesz satysfakcję i (jeśli tego zapragniesz) nazwiesz sukcesem. albo kaprysem - tylko od Ciebie zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... żeby było w życiu tak łatwo... Jak rzadko można robić tylko to, na co się ma ochotę...

      Usuń
  3. Ależ, jeśli robisz to, na co masz ochotę i masz taką możliwość to własnie jest życiowy sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak... Ale z drugiej strony zawodowo też chciałabym się rozwijać, a to już mi nie sprawia zbyt dużej przyjemności. Na pewno jest lepiej niż było w księgowości, ale wciąż czuję się mega słaba i za stara, żeby uczyć się nowych rzeczy. Moi rówieśnicy mają kilkanaście lat doświadczenia zawodowego, a absolwenci studiów mają kilkanaście lat przewagi wiekowej. Żeby mieć szanse wypracować sobie wiedzę i doświadczenie, powinnam pracować więcej i ciężej od jednych i drugich. A na to nie mam ani siły ani ochoty.

      Usuń